Rozdział 1
Cześć nazywam się Victoria Evans . Mam 13 lat i przedstawię
Wam moją niesamowitą historię...
Wszystko zaczęło się 15 czerwca 2020r. W moje urodziny.
Obudziłam się rano w świetnym humorze, co ostatnio rzadko się
zdarzało, ale przecież jak w swoje urodziny mogłabym mieć zły
humor? Zbiegłam szybko na dół na śniadanie, nawet nie
przebierając się. Pobiegłam w piżamie, ponieważ moja mama
zawsze na urodziny robi mi moje ulubione śniadanie. Spytacie
co?... Oczywiście naleśniki z nutellą ,bo w końcu każde dziecko w
moim wieku uwielbia takie śniadanie.
-Dzień dobry, mamo. - powiedziałam.
-Dzień dobry, kochanie.
-Proszę. - powiedziała mama, po czym podała mi naleśniki.
-Dzięki.
Jakieś piętnaście minut później kończyłam jeść.
-Zjadłaś już? -zapytała mama
-Mhm...Już kończę- odpowiedziałam ,przegryzając ostatni kęs.
-Chodź za mną ,w końcu musisz rozpakować prezenty.
-Już idę!
Popędziłam za mamą do salonu, gdzie na stole czekały na mnie
już prezenty. Moja mama usiadła na fotelu i przyglądała się, jak
zaczynam rozpakowywać pakunki z tak zwanym bananem na
twarzy. W pierwszym był zestaw kosmetyków , w drugim dużo
bardzo dużo słodyczy, w trzecim książka “Harry Potter i komnata
tajemnic” (od zawsze interesowała mnie magia). Ale niestety
rzeczywistość jest inna, mało magiczna. Podeszłam do mamy i
rzuciłam jej się na szyję, po czym powiedziałam:
-Dziękuję, jesteś kochana!
-Nie ma za co, ale jest jeszcze jeden prezent.
-Jaki? -zapytałam podekscytowana.
-Jest to prezent od twojej babci. Powiedziała mi ,żebym
podarowała ci go na twoje 13 urodziny.
Wzięłam prezent, po czym powoli zaczęłam go rozpakowywać.
W środku znajdował się bezbarwny medalion , ale gdy
tylko wzięłam go do ręki, zmienił kolor na ciemnozielony, mój
ulubiony. Zdziwiona zaczęłam się mu przyglądać. W tym
momencie zaczął się w nim pojawiać napis
“Świat, który jest w środku, jest inny niż twój”.
Popatrzyłam zdziwiona na miejsce, w którym jeszcze przed
chwilą była moja mama. Zaczęłam się rozglądać zdziwiona po
salonie. Nagle cały obraz zaczął wirować i chwilę później
znalazłam się w jakimś dziwnym ponurym miasteczku ,o dziwo
już przebrana w ubrania na co dzień . Zdezorientowana zaczęłam
się rozglądać ,szukając kogoś ,kto w tym momencie mógłby mi
powiedzieć, gdzie się znajduję. Niestety nikogo nie było, więc
wstałam szybko, założyłam na szyję medalion i zaczęłam
zwiedzać miasteczko. Nikogo nie mogłam znaleźć, gdy nagle
koło mnie mignęła mi sylwetka mężczyzny. Popatrzyłam w jego
kierunku i zawołałam:
-Halo! Dzień dobry! Halo, przepraszam! - nic nie odpowiedział.
Zaczęłam podążać za nim, ale ten tylko przyśpieszył kroku, więc
zrobiłam to samo. W pewnym momencie zniknął w jakimś
zaułku. Nie myśląc wiele ,wbiegłam do zaułka, ale nikogo tam nie
zastałam. Nagle usłyszałam głos, męski głos :
-Co cię tu sprowadza? - zapytał.
Pisnęłam przestraszona ,po czym popatrzyłam w kierunku
mężczyzny. Był to wysoki brunet o łagodnym wzroku i
niebieskich oczach.
-Ja nie wiem ...jak się tu znalazłam. Jeszcze chwilę temu
siedziałam u siebie w salonie. - odparłam zdziwiona.
-Medalion... - szepnął mężczyzna, nie odrywając wzroku od
mojego prezentu.
-Proszę?
-Medalion ? Skąd masz ten medalion?
-Dostałam go od babci na urodziny, ale czy coś jest z nim nie tak?
-Jak ma na imię twoja babcia? - spytał mężczyzna, ignorując moje
pytanie.
-Elizabeth. Ale nie rozumiem o co chodzi ? Zamiast mi
powiedzieć, dlaczego się tu znalazłam albo gdzie jestem, to pan
wypytuje o moją babcię.
-Chodź za mną. - powiedział znowu, nadal ignorując moje
pytania. Prychnęłam, ale poszłam za nim.
Tak właśnie zaczęła się moja historia…
Ciąg dalszy nastąpi...
Nasze opowiadania: „Magiczny prezent”